Większość roślin doniczkowych zimą, należy zabrać do domu, gdyż nie poradziłyby sobie na dworze. Jest to czas, w którym nasze domy i garaże zamieniają się w szklarnie lub nawet dzikie dżungle. Wiosną możemy dać im więcej świeżego powietrza i przyzwyczajać je do zewnętrznych warunków. Oto nasze niektóre rośliny doniczkowe po zimowaniu!
Rośliny doniczkowe po zimowaniu, czyli po czym?
Zimą, kiedy rośliny przestają prowadzić fotosyntezę i zapadają w pewien rodzaj uśpienia, przestają krążyć w nich soki. Jest to okres ich bezbronności, w którym bez naszej pomocy sobie nie poradzą. Idealne warunki do zimowania naszych roślin to temperatura od 0 do 5 stopni Celsjusza w miejscu spokojnym i raczej niezbyt nasłonecznionym. Bardzo ważnym punktem jest podlewanie, bez którego są narażone na uschnięcie – raz na tydzień wystarczy. Marzec to idealny czas, aby rośliny doniczkowe po zimowaniu wynieść na słoneczne parapety i zacząć właściwe ich podlewanie oraz zasilanie.
Rośliny doniczkowe po zimowaniu – Niektóre z naszych okazów.
- Bieluń – to jeden z naszych zeszłorocznych nabytków. Po bardzo obfitym letnim kwitnieniu, jesienią ścięłyśmy go na wysokość 20-30 centymetrów. W trakcie zimy spostrzegłyśmy, że wypuszcza on młode pędy i listki. Nie mogłyśmy do tego dopuścić – to nie była jego pora. Dlatego zaczęłyśmy je wyłamywać. Natomiast teraz bez zahamowań mogłyśmy pozwolić mu się rosnąć. Wypuścił wiele pięknych listków i trafił do najbardziej nasłonecznionej części naszego domu, czyli do wykuszu.
- Oleander – on również obsypał się wieloma kwiatami, a potem trafił na zimę do domu. Niestety, popełniłyśmy błąd w jego zimowaniu. Zamiast przenieść go do takich samych warunków jak resztę, stał blisko grzejnika – w cieple. Odbiło się to na jego urodzie. Wiele listków sczerniało i musiałyśmy albo je skrócić albo w ogóle ściąć. Teraz, gdy ruszyła wegetacja, wypuścił ogrom młodych pączków. Mimo tego, że wygląda znacznie lepiej, zastanawiamy się czy jeszcze teraz nie ściąć go na wysokość 20 cm. Ryzykowałybyśmy utratą tegorocznego kwitnienia, ale byłby to jedyny sposób na jego odrodzenie…
Rośliny doniczkowe po zimowaniu wzrastają w niesamowitym tempie! My budzimy się razem z nimi.
- Fuksje – te rośliny doniczkowe po zimowaniu mają się wyśmienicie. Wszystkie (i te przycięte i te z ukorzeniania) wypuściły piękne młode pędy na przełomie lutego i marca. Stoją na stanowisku słonecznym niedaleko bielunia czekając na cieplejsze dni, gdy trafią na parapety zewnętrzne. Jeśli jesteście zainteresowani uprawą fuksji zerknijcie TUTAJ.
- Pelargonie – z wyszczególnieniem pelargonii bluszczolistnej. Jesienią przeczytałyśmy gdzieś, że bez problemu można zimować jej karpy! Spróbowałyśmy i jesteśmy zachwycone efektami. Jesienią ścięłyśmy ją na 10 cm i postawiłyśmy na oknie w garażu. Od czasu do czasu podlewałyśmy, żeby ziemia zupełnie nie wyschła. Odwdzięczyła nam się pod koniec lutego wypuszczając zielone listki. Przeniosłyśmy ją na parapet kuchenny, by go zdobiła.
- Passiflora (inaczej męczennica) – nabyta w zeszłym roku pod wpływem impulsu. Nie wiedziałyśmy zbyt wiele o jej uprawie, ale bardzo wiele się nauczyłyśmy w trakcie roku. Wyczytałyśmy, że można ją zimować i takim sposobem jesienią poszła pod nożyce. Zimowała w garażu nakryta torbą chroniącą ją przed zimnem (na wszelki wypadek). Teraz trafiła do domu i wypuściła zielone pędy. Mamy nadzieję, że w tym roku kwiaty zakwitną wszystkie na raz, a nie jak w zeszłym roku, jeden po drugim.
Rośliny doniczkowe po zimowaniu – Tegoroczne kompozycje parapetowe
W tym roku postawiłyśmy na małą zmianę. Przez lata na naszych parapetach królowały wyrośnięte różowe pelargonie. Zainspirowane silnym rozrostem niedużej żółtej dalii, postanowiłyśmy dodać je do kompozycji. Dalie nie urosną większe niż na 30 cm, dzięki czemu wszystko będzie wyglądało bardzo atrakcyjnie. Już teraz rozsadziłyśmy je w donicach i wyniosłyśmy na parapety, ponieważ nie zapowiadają ujemnych temperatur. Efekt zobaczymy na przełomie wiosny i lata.
Zalety zimowania roślin w domu
Jest wiele zalet takiego działania. Jak wszyscy wiemy rośliny poprawiają nasz nastrój. Opieka nam nimi zimą pozwala zatrzymać choć trochę lata w te pochmurne i ciemne dni. Tak jak wspomniałyśmy wcześniej, zimą nasze wszystkie parapety zamieniają się w dziki busz, a stojaki uginają się pod ciężarem doniczek. Kolejnym, wcale nie mniejszym plusem, jest oszczędność. Nie wiemy jak, ale zawsze ukorzenimy trochę za wiele roślinek, a potem zastanawiamy się gdzie by je rozsadzić. Jednak nigdy nie musimy nabywać ich w sklepie. Czy ochrania nas to przed spontanicznym kupowaniem nowych gatunków, chorobą każdego ogrodnika? Nie… Ale kto powiedział, że to źle?
Na koniec zapraszamy Was na nasz profil na Instagramie, gdy poczujecie powiew wiosny oraz do naszych poprzednich artykułów:
– Wiosenne cięcie – krzewy,
– Rośliny okrywowe – dla początkujących,
– Krzewy iglaste – dla początkujących,
– Poradnik: przygotowania do wiosny.