Szukając rośliny oryginalnej, dzięki której nabyłybyśmy nowych umiejętności i nowej wiedzy dotarłyśmy do gorących lasów Brazylii. To tam pnie się piękna męczennica, która w Polsce jest rzadkością. Przeczytajcie o naszych doświadczeniach związanych z jej uprawą.

Męczennica błękitna – Mała charakterystyka
Inaczej jest nazywana męczennicą modrą lub zwyczajną. Jak już wspomniałyśmy pochodzi z lasów dalekiej Brazylii i Argentyny, rośnie jako krzewiaste pnącze. W swoich naturalnych warunkach może osiągać rozmiary nawet do 10 metrów. U nas męczennica dorasta jedynie do 3 metrów pokrywając się wieloma zielonymi liśćmi oraz cudownymi kwiatami. W oryginalnej odmianie są niebieskie, lecz widziałyśmy takie o kwiatach różowych lub czerwonych. Ich budowa jest niesamowita, wręcz mistyczna. Od dołu okolone są zieloną osłonką w formie małych listków. Kolejny krąg tworzą pręciki w kolorze niebieskim, aby na samym środku zaprezentować nam dwa rodzaje pręcików: 5 jaśniejszych od spodu i 3 górne, które są ciemniejsze. Roślina rodzi okrągłe owoce praktycznie po każdym kwitnącym kwiecie.



W budowie jej kwiatu dopatrzono się odniesienia do męki Chrystusa. Dlatego często nazywa się ją kwiatem męki Chrystusa lub kwiatem pasyjnym. Postrzępione części uznano za koronę cierniową, błękit i biel za symbol nieba, trzy pręciki za trzy gwoździe, wąsy czepne za bicze, zalążnia i dno kwiatu za świętego Graala, zaś liście miały uosabiać ręce wrogów i włócznie. Gdy w takiej formie spojrzymy na kwiat męczennicy rzeczywiście ta analiza nabiera sensu, lecz na pewno kwiat nie kierował się tym w swojej ewolucji. Natura jest pełna niesamowitości, które możemy dostrzec swoim okiem.

Męczennica – Wymagania
GLEBA: lubi glebę żyzną, z odrobiną piasku.
STANOWISKO: absolutnie słoneczne i gorące.
WODA: lubi wilgoć i wodę, ale trzeba uważać, żeby jej nie przelać.
NAWOŻENIE: zawsze dobrze jej zrobi podsypanie własnym kompostem.


Krótka historia naszej męczennicy
Absolutnie nie jest to roślina tak popularna jak np. pelargonie lub petunie. Również rzadko można ją spotkać w sklepach ogrodniczych, a jeśli już ją dostaniemy są to sadzonki holenderskie. Na naszą polowałyśmy dość długo – dopiero w zeszłym roku ją zdobyłyśmy. Ostatecznie trafiłyśmy właśnie zagraniczną sadzonkę, która bardzo długo asymilowała się do nowych warunków. Posadziłyśmy ją w doniczce, jako mały eksperyment. Dostała swoje podpory, a my uzbroiłyśmy się w cierpliwość. Rosła bardzo ładnie, lecz była dość anemiczna. A jaka była nasza radość, gdy w końcu wypuściła kwiat, potem drugi i trzeci! Byłyśmy jednak trochę zaskoczone, bo nie zakwitły one na raz, ale po kolei. Natomiast owoce lekko nas rozczarowały, ponieważ przed dojrzeniem odpadały, będąc puste w środku – zobaczymy jakie będą w tym roku. Pod koniec lata pięknie przebarwiła się na piękny żółty kolor.



Czy męczennica zimuje w naszym klimacie?
Kupując męczennicę dowiedziałyśmy się, że w naszym klimacie jest to roślina jednoroczna. Natomiast chęć zdobycia większej ilości informacji była silniejsza. Wertując liczne magazyny i strony internetowe dotarłyśmy do informacji, że jest ona byliną, którą można zimować w domu tak samo jak np. bielunia. Dlatego pod koniec, wraz z resztą roślin, trafiła do garażu. Ścięłyśmy ją na wysokość 30 centymetrów i przykrywałyśmy bawełnianym materiałem, gdy było zimniej. W końcu lutego rośliny przeniosłyśmy do domu, do kotłowni, i zaczęłyśmy umiarkowane podlewanie. Męczennica od razu puściła piękne, młode pędy, które dość szybko rosły. Teraz, po dwóch miesiącach, wyniosłyśmy ją na taras, gdzie przygotowuje się do kwitnienia. Taki eksperyment dowodzi, że nie wszystkie rośliny, które kupujemy jako jednoroczne, faktycznie takimi są. Nasza męczennica, po takim zimowaniu, już teraz jest o wiele grubsza i mocniejsza. Mamy nadzieję, że będzie równie pięknie kwitła.


PONIŻEJ MAŁA GALERIA:








Na koniec zapraszamy do naszych poprzednich artykułów:
– Lawenda wąskolistna – roślina gorącego lata,
– Prymule, czyli pierwiosnki – oznaka wiosny!,
– Krokusy – wymagania, uprawa, przesadzanie,
– Rośliny doniczkowe po zimowaniu.
Piękna roślina, nigdy o niej nie słyszałam. Dziękuję za cenne informacje. Pozdrawiam serdecznie 🍀.
Roślina jest na prawdę cudowna i bardzo się cieszymy z efektów jej zimowania. Dziękujemy za komentarz i pozdrawiamy! 🙂
moje przezimowały bez dodatkowych zabezpieczeń, w bardzo chłodnym, ale nie całkowicie ciemnym pomieszczeniu – dwie malutkie doniczki p9 , niezbyt rozgałęzione sadzonki: ok 30-40 cm badylki. Nawet liście przetrwały. Póki co nie mam czasu przesadzić, choć to najwyższa pora.
Ale za to Cassandra już od jakiegoś czasu w ziemi (tegoroczna 'nowinka’) – trochę się boję (refleksja poniewczasie), że będzie parząca 😮
A męczennice na blogowych fotkach cudne tu są . No i znowu są owocniki! – podobno trzeba mieć parę roślinek, żeby owocowały, tak?
Dziękujemy za miłe słowa i cieszymy się, że Twoje też przezimowały. Szczerze, to nie planujemy mieć (na razie) drugiego egzemplarza. Bardzo prawdopodobne, że tak jak borówki czy dławisz muszą rosnąć w parze – zobaczymy jeszcze w tym roku jakie będzie jej owocowanie.
Powojnik Cassandra nie jest parzący (odpisałyśmy Ci w komentarzu w tamtym artykule, zerknij tam) 🙂
Pozdrawiamy serdecznie!
Ja mam jedną doniczke na parapecie i daje owoce bez problemu
Hmmm, może musimy poczekać… Dziękujemy za informację 🙂
Pozdrawiamy!
Nie ma najmniejszego kłopotu z orzezimowaniem passiflory w mieszkaniu, na jasnym parapecie. Daje to o tyle lepszy efekt, że po zimie Nie zbiera się długo do życia, jak po pobycie w zimnym pomieszczeniu.
Dziękujemy za to spostrzeżenie!
Pozdrawiamy serdecznie 🙂
Moja rosła w gruncie. Na zimę obcięłam i korzeń przykryłam liściami. Na wiosnę wypuściła nowe pędy i jest olbrzymia. Oczywiście kwitnie. W ubiegłym roku nie zawiązała owoców.
A to ciekawe! Dziękujemy za komentarz 🙂