Zima cały czas nie daje za wygraną. Gdy wychylając się zza firanki naszym oczom ukazuje się śnieżny pejzaż, wszyscy powracamy pamięcią do słonecznych, wakacyjnych dni. Tym chętniej je wspominamy, jeśli były one spędzone w innym kraju. Ogrodnicy najczęściej powracają pamięcią do flory, którą tam zastali. My zabieramy Was dziś m. in. do słonecznej Italii, gdzie rośnie oleander pospolity.
Oleander pospolity – Mała charakterystyka
Oleander pospolity jest rośliną pochodzącą z obszaru śródziemnomorskiego, rośnie od Maroka i Portugalii aż po południową Azję. Najczęściej występuje przy ciekach wodnych i w miejscach bardziej ”mokrych”. Jest do krzew, a czasami nawet drzewko, które w naturalnych warunkach może dorastać do około 6 metrów wysokości, natomiast w naszym klimacie jest to znaczniej mniej – około 2 metry. Liście oleandra charakteryzują się ciemnozieloną barwą, nagością oraz tym, że są zimozielone. Kwiaty są w odcieniach bieli i różu, wyrastają na końcach pędów lub na ich rozgałęzieniu. Na obszarach klimatu ciepłego kwitnie od wiosny do jesieni. Oleander jest trujący, pomimo tego jest powszechnie hodowany, jako roślina ozdobna.
Oleander pospolity – Wymagania
GLEBA: najlepiej gliniano-wapienna,
STANOWISKO: tylko słoneczne, bo w cieniu nie zakwitnie,
WODA: jest to roślina wrażliwa na susze i lubi miękką wodę (deszczówkę lub odstałą),
NAWOŻENIE: w czasie kwitnienia należy nawozić raz na tydzień, najlepiej nawozem do roślin kwitnących,
MROZOODPORNOŚĆ: w naszym klimacie nie ma szans na samodzielne przezimowanie na dworze.
Nasze pierwsze podejście z oleandrem
Parę lat temu chciałyśmy przenieść część słonecznego Południa do naszego domu. Kupiłyśmy wtedy małą sadzonkę oleandra, ale niestety jego uprawa nie powiodła się. Po pięknym kwitnieniu w sezonie wniosłyśmy go na jesień i zimę do domu. Po jakimś czasie zaczął gubić liście i po woli obumierał. Utrzymanie rośliny przy wzroście nie udało nam się, a to na kilka lat ostudziło nasz zapał. Jednak po jednym z wyjazdów do Italii gąszcze rosnących tam, zupełnie jak chwasty, oleandrów na nowo rozbudziły w nas chęć posiadania tej rośliny. Zaobserwowałyśmy, że tak jak u nas dziko rośnie wierzba, tak tam rośnie oleander, więc postanowiłyśmy potraktować go podobnie.
Początkowe trudności z uprawą oleandra
Dwa lata temu kupiłyśmy około 50-centymetrową sadzonkę, która pięknie kwitła na różowo. W trakcie sezonu stała na stanowisku słonecznym, na tarasie. Ze względu na to, że należy do roślin ciepłolubnych, na jesieni musiałyśmy wnieść go do domu, gdzie powtórzył się problem sprzed lat. Oleander zaczął marnieć, gubić liście, a jego gałązki stawały się coraz bardziej wiotkie. Bardzo chciałyśmy o niego zawalczyć, więc trzymałyśmy roślinkę do wiosny. Gdy zrobiło się cieplej wystawiłyśmy go ponownie na taras z przeświadczeniem, że w odpowiedniej fazie księżyca dokonamy ścięcia. Niestety, nie zrobiłyśmy tego od razu ze względu na ogrom wiosennych prac w samym ogrodzie. Przystępując do tego zabiegu później zastała nas niespodzianka – zobaczyłyśmy całkiem nowe, młode i zdrowe odrosty nie tylko na wierzchołkach, ale też na dolnej, zdrewniałej części rośliny. Ostatecznie postanowiłyśmy, że damy mu szansę.
Oleander pospolity – Rozmnażanie
Ścięłyśmy tylko te gałązki, które psuły efekt wizualny, a ponieważ były ładne, bez większego przekonania, wstawiłyśmy je do wody, aby się ukorzeniły. Po około miesiącu zdziwiłyśmy się po raz wtóry, gdyż aplegierki wypuściły gąszcz korzeni. Wymusiło to przesadzenie ich do doniczek. Efekt poniżej.
Eksperymentalne nawożenie
Naszego oleandra zaczęłyśmy, w drodze eksperymentu, podlewać nawozem do datury/bielunia. Efekt był zaskakujący, ponieważ kwiat zaczął rosnąć i zagęszczać się w bardzo szybkim tempie. Na wiosnę uzupełniłyśmy ziemię w doniczce naszym kompostem.
Tegoroczna opieka nad oleandrem
W tym roku nie wnosiłyśmy go do domu od razu na jesieni, tylko trzymałyśmy go razem z fuksjami i bieluniem na tarasie – tylko, gdy temperatury wahały się w granicach 0 stopni Celsjusza. Kiedy zapowiadane były przymrozki okrywałyśmy je wszystkie cienką agrowłókniną, którą na dzień zdejmowałyśmy. Dopiero koło połowy listopada wniosłyśmy je wszystkie do domu, gdy temperatury zdecydowanie zaczęły się utrzymywać na niskim poziomie. Póki co, w tym roku, ma się świetnie. Nie widać po nim żadnej choroby, ani słabości. Nawet już teraz ma na niektórych czubkach malutkie pączki. W okresie bożonarodzeniowym ozdobiłyśmy go bombkami – wyglądał ślicznie.
Zastanawiamy się, czy przetrzymywanie go przez jakiś czas na zimnie nie zahartowało go, nie dało mu poczucia spoczynku zimowego i to dzięki temu teraz tak dobrze się ma w porównaniu do poprzedniego sezonu.
Ważne dane dotyczące zimowania
– Temperatura zimowania: do 10 stopni Celsjusza,
– Pomieszczenie: jasne i chłodne,
W zeszłym roku postawiłyśmy go w kotłowni i nam zmarniał, teraz postawiłyśmy go w salonie i ma się dobrze.
– Nie może stać przy kaloryferze.
Przesadzanie
Oleander nie wymaga częstego przesadzania. Należy to robić dopiero w momencie, gdy korzenie przerosną donicę, tylko na wiosnę. My jeszcze tego nie robiłyśmy. Natomiast na pewno nie należy go wsadzać do ziemi chyba, że w doniczce, aby na zimę go wykopać.
Na koniec zapraszamy do naszej zakładki ”Portrety roślin”, gdzie znajdziecie też:
– Powojnik „Bill MacKenzie” – jesień na pergoli,
– Prymule, czyli pierwiosnki – oznaka wiosny!,
– Męczennica błękitna – wszystko o uprawie.
Mam kilka oleandrów mają ponad 2,5m wysokości i po kilka lat pięknie wyglądają
Muszą być niesamowite! To będziemy czekać, aż nasz też taki będzie 🙂
Pozdrawiamy!