Zmieniający się klimat sprawia, że pory roku również ulegają zmianom. Łagodne zimy, dwucyfrowe temperatury czy wcześniejsze kiełkowanie roślin wymuszają na ogrodnikach szybsze tempo prac. Czasami w bardzo sprytny sposób można sobie poradzić z wysiewem roślin. My w tym roku odkryłyśmy siew zimowy i chcemy go Wam pokazać!

Co to jest siew zimowy?
Z terminem „siew zimowy” spotkałyśmy się na początku tego roku, po lekturze jednej z wybranych przez nas gazet ogrodniczych. Jest to niezwykle ciekawa, prosta i niekłopotliwa metoda, która pozwala na zapewnienie nasionkom, a potem młodym roślinkom, mini szklarenkę. Nasiona roślin wysiewa się do plastikowych pojemników (najlepiej butelek), szczelnie je zakleja i stawia się je na zewnątrz. Rośliny rosną w naturalnych, lekko zimowych warunkach, dzięki czemu są bardziej odporne na późniejsze humory pogodowe.


Jak wykonać siew zimowy?
Na początku lutego zabrałyśmy się za wykonanie siewu zimowego. Do butelek po wodzie mineralnej wysiałyśmy nasiona werbeny i groszku pachnącego. Górną część butelki nacięłyśmy, żeby móc wypełnić ją ziemią. Następnie wsadziłyśmy nasiona, podlałyśmy wszystko dokładnie i taśmą skleiłyśmy połówki butelki. Na koniec wszystkich działań wyniosłyśmy siew zimowy do ogrodu, w zaciszne miejsce, gdzie w ciągu dnia operowało słońce – czyli na zewnętrzne parapety kuchenne.

Jaki jest efekt takiego siewu? Jak my go oceniamy?
Niezwykle pozytywnie! Roślinki wzeszły prawie wszystkie. Są mocne, zielone, niewybujałe – bardzo ładne, krótko mówiąc. Siew zimowy nie wymaga niczego więcej, jak wysiania i czekania. Nie ma potrzeby podlewania nasion, gdyż w butelkach wytwarza się mikroklimat. My wykorzystałyśmy tę metodę siewu do roślin ogrodowych, ale równie dobrze powinna ona posłużyć przy sianiu warzyw.


Siew zimowy – przesadzanie na rozsady
Na początku kwietnia kiełki roślin wydały nam się na tyle duże i odpowiednie, że wypadało je przesadzić do „normalnych” doniczek. Najpierw zabrałyśmy się za werbenę. Podczas podziału roślinek na pojedyncze sztuki byłyśmy bardzo pozytywnie zaskoczone długością ich korzonków. Przy takim rozdzielaniu roślin należy być niezwykle delikatnym.





Przy okazji testowałyśmy krążki kokosowe do wysadzania roślin. Są one określane ostatnimi czasy, jako modne, wygodne i dobre, więc stwierdziłyśmy, że wypada je przetestować. Jeden krążek należy zalać zimną lub letnią wodą – 1 krążek = 0,5 l wody – oczywiście zależy to od wielkości krążka, my miałyśmy te największe. Po około 15-20 minutach krążek rozpręży się w wodzie i stworzy podłoże.
Jaka jest nasza ocena? Nic szczególnego. Czy podłoże kokosowe, czy podłoże będące mieszanką ziemi, kompostu i perlitu – efekty będą podobne. Krążki kokosowe mają jednak jedną przeważającą zaletę: jedno ich opakowanie jest niezaprzeczalnie lżejsze od worka ziemi.


Musimy się pochwalić!
Naszym tegorocznym eksperymentem jest również hodowla karczocha. Kupiłyśmy go pod wpływem impulsu, a wyrósł zaskakująco szybko i bezproblemowo. Obecnie mamy jego małą plantację na jednym z okiennych parapetów. Obawiamy się, że za niedługo trzeba będzie im znaleźć więcej miejsca, bo już teraz mają zaskakujące rozmiary. Docelowo trafią one do podwyższanych rabat warzywnika, gdy tylko się ociepli, zwłaszcza w nocy.



Na koniec zapraszamy do innych naszych artykułów z zakładki Zrób to sam! :
– Rozsada warzyw – zrób to u siebie!,
– Pomidory – własna uprawa,
– Podwyższane rabaty – jak i z czego je zrobić?.