Jak mogliście już zauważyć w naszym ogrodzie uprawiamy wiele starych i sprawdzonych odmian roślin. Również dziś chcemy Wam przedstawić niezwykłą propozycję powojnika, na którym się nie zawiedziecie – powojnik „Cassandra”.
Powojnik „Cassandra” – Mała charakterystyka
Jest to powojnik bylinowy o bardzo sztywnych pędach. Nie sprawia żadnych kłopotów. Nie łamią go wiatry, ani deszcze – nie wymaga podpór. Kwitnie od lipca do września pięknymi błękitnymi kwiatuszkami, które skupione są po kilka przy liściu. Kwiatuszki pachną przepięknie i mają kształt podobny do kwitnących hiacyntów. Natomiast liście powojnika są duże i ciemnozielone. Roślina rozrasta się bardzo dobrze, ale nie ekspansywnie, poprzez kłącza.
Czego powojnik „Cassandra” potrzebuje, aby dobrze rosnąć?
STANOWISKO: słoneczne, ale w półcieniu też dobrze sobie radzi;
GLEBA: ogrodowa, lekko kwaśna;
WODA: jest to roślina odporna na susze;
NAWOŻENIE: jak wszystko na wiosnę (nawóz do powojników, azofoska), albo jak my przysypać własnym kompostem.
Jak go zimować?
Powojnik „Cassandra” jest całkowicie mrozoodporny. Wystarczy, że na zimę skrócimy jego przekwitnięte pędy o połowę. Liście, które zostaną bliżej kłączy są na tyle duże, że ochronią ją przed mrozami. Kiedyś, gdy zimy były bardzo mroźne, a temperatury spadały do – 20 stopni Celsjusza, ten powojnik radził sobie doskonale i zawsze odbijał na wiosnę, więc teraz tym bardziej nie musimy się o niego martwić.
Wiosenne zabiegi…
… są bardzo proste i ograniczają się do jeszcze mocniejszego skrócenia pędów po zimie. My przycinamy je nad pierwszą parą znajdujących się na łodydze liści. Po kilku latach część pędów obumiera, natomiast nie musimy się o to martwić! Przez cały ten czas powojnik „Cassandra” wypuszcza młode odrosty, które zastępują z czasem te starsze. Najlepiej widać to podczas wiosennego przycinania – te stare są puste w środku.
Rozmnażanie
Również jest niesamowicie proste i przebiega dokładnie tak jak np. u funkii. Na wiosnę łopatą odcinamy część karpy powojnika. Przenosimy w nowe miejsce. Sadzimy, podlewamy i tyle – rośnie. Nowe roślinki bardzo ładnie odbiją w nowym miejscu. Nie miałyśmy przypadku, żeby się nie przyjęły, a wielu znajomych dostało je od nas w prezencie. Dlatego, gdy karpa się rozrośnie, sami możecie zrobić z niej kilka „młodych” i przenieść w inne miejsca.
Jak my oceniamy tę roślinę?
Poza tym, że jest to powojnik prosty w uprawie i niewymagający – przemawia za nami 20 lat doświadczenia w jego uprawie – warto zwrócić uwagę na jego piękne kwiaty. Niewiele jest roślin bylinowych, które kwitną na niebiesko. Dodatkowo płatki kwiatów od zewnątrz są pokryte srebrnym kutnerem co sprawia, że wyglądają jak zaczarowane. W dzień swoim pięknym zapachem wabią motyle, w nocy zaś często widać na nim ćmy.
Na koniec zapraszamy do poprzednich artykułów oraz na profil na Instagramie:
– Srebrne rośliny – elegancja w ogrodzie,
– Koleusy – piękno zamknięte w liściach,
– Cięcie bukszpanów – jak, gdzie i kiedy?,
– Pnącza najlepsze na ogrodzenia.
Bardzo dziękuję za informację. W piątek kupiłam tą roślinkę. Nie miałam pojęcia o jej istnieniu. Cudna, ale moja na liściach ma czarne plamy. Może to, to samo co mają róże. Mam nadzieję, że dam sobie z tym radę. Pozdrawiam bardzo serdecznie
Bardzo się cieszymy, że artykuł okazał się pomocny! Nie jesteśmy pewne co dolega Twojemu okazowi. Może być to przemrożona roślinka albo – tak jak piszesz – choroba grzybowa (tzw. czarna plamistość). Jesteśmy trochę zdziwione, ponieważ u nas od wielu jest okazem zdrowia i odporności na wszelkie choroby… Mamy nadzieję, że mimo to zregeneruje się i będzie dobrze rosła. Pozdrawiamy serdecznie!
czy jego liście, albo pyłek kwiatowy w słońcu mogą poparzyć? ma w nazwie barszczolistny, więc może nie tylko kształt, ale i inne właściwości? 🙁
Z naszych wszystkim informacji i doświadczeń z tą rośliną wynika, że nie jest ona parząca. Nie jest to barszcz sosnowskiego. Nam nigdy się nic nie stało przy jej uprawie – nawet nie miałyśmy małe uczulenia, więc bez obaw. Będziesz miała wielką radość z tej rośliny.
Pozdrawiamy serdecznie! 🙂
dziękuję za odpowiedź. Mam nadzieję, że właśnie tak jest, bo trochę się jednak przestraszyłam (to jednak jest jakaś krzyżówka) – w końcu nasza poczciwa marchewka i seler tez potrafią nieźle poparzyć, a co dopiero roślina, która ma w nazwie „barszczolistny”. Tak czy siak bardzo jestem ciekawa tej rośliny, a zwłaszcza zapachu. W sumie posadziłam jako tło dla hortensji, licząc na to, że się szybko rozrośnie i zapełni łyse placki w młodym ogródku. Pozdrawiam ciepło 🙂